Posty

my name is Jenny, Jenny Forever

Obraz
My name is Jenny... Jenny_Forever ;) Dlaczego jestem? Pojawiłam się po to, byś sobie uświadomiła, że właśnie Ty jesteś wyjątkowym człowiekiem. Byś dostrzegła  jaka z Ciebie szczęściara ! Naprawdę tak trudno Ci uwierzyć w siebie? Coś kręcisz! To nie jest trudne, to jest ekscytujące! Zagłębić się w siebie, zaglądnąć w każdy zakamarek duszy, przywitać się z każdym pragnieniem, przybić “piątkę” każdemu doświadczeniu, zapoznać się z nieznanymi możliwościami, uściskać zaniedbane uczucia, puścić oko do wszystkich emocji! Wow! To jest podróż życia, poznać siebie, polubić, docenić, to naprawdę najbardziej fascynujące doznanie! Wmawiamy sobie różne bzdety, brednie i głupoty,, typu że: za brzydka, za biedna, za głupia, za mało wysportowana, zbyt nieśmiała, może wredna i złośliwa, etc.etc. A ja pytam: po co Ci to? W jakim celu skupiasz uwagę na takich pierdołach, a nie na jasnej stronie Twojej egzystencji czyli na życiu. Samokrytyka? Proszę bardzo: nie jestem ani ładna, ani zgrabna, ale j

blizna Twoja moc...

Obraz
W życiu przydarzają nam się dwa rodzaje dni: - jeden dla nas, - a drugi przeciw nam Gdy przychodzą dni dla nas - pozwólmy ponieść się szczęściu... Gdy przeciwko nam - znieśmy je cierpliwie ... Nie jest ważne, jak twardzi jesteśmy-uraz zawsze pozostawia blizny... Uraz "wykrzywia" każdego, ale może właśnie to daje sens i siłę, by iść dalej... może musimy być trochę "skrzywieni", by po czasie docenić fakt, że jednak potrafimy "stanąć" prosto...
czasem człowiek musi...pogadać sam ze sobą... więc tak sobie rozmyślam... czytam... karmię duszę, umysł i przede wszystkim serce. Postanowiłam, że dzisiaj zacznę życie od nowa, bo dany jest mi na pewno tylko dzień dzisiejszy, wczoraj już było, jutro jest w planach,a  dzisiaj jest tu i teraz,  jest aktualne i jest Moje! Wszystkie nieprzyjemne, trudne lekcje, których doświadczyłam, chciałam przeczekać i naprawdę sporo czasu upłynęło zanim zrozumiałam, że życie mam po prostu przeżyć, a nie przeczekać, że to wszystko co się dzieje nie dość że jest "po coś" to jeszcze jest moim życiem. Dotąd myślałam, że życie to taki moment, kiedy czuję się dobrze, jestem, szczęśliwa, spokojna, bezpieczna, mam dach nad głową, zapas gotówki, że wtedy żyję, a gdy coś boli, uwiera, kiedy cierpię to jest pech, to kara, to tylko czas na “przeczekanie”... w takich chwilach zawsze nieświadomie budziłam w sobie strach, a on okradał mnie z pasji, radości, ze spontanicznego odbioru rzeczywistości...